Diabolik Lovers
Kochankowie z Piekła Rodem - Odcinek 2
Dużo różu, dużo takoyaki i dużo wody.
Zacznijmy od początku. W końcu pojawił się opening, zwie się Sadistic Night i wykonuje go Mikoto. Nie pytajcie kto to, nie wiem. Chyba to nie ten pan.
Opening jest ładny, piosenka niezgorsza, przekaz też dość jasny. Właściwie zamierzam zrobić screenshooty wszystkich scen i opowiedzieć co sobie umyśluję, czego się spodziewam i tym podobne. Co do samego odcinka. Zaczynamy różem.
Różowe zasłonki, różowa pościel, różowa piżamka (swoją drogą, urocza sukienka), różowa wstążeczka i różowe oczka. To ma chyba podkreślać niewinność bohaterki i jej... ,,kwiatkowatość". Nie powiem, udało się. Ja róż lubię, więc się nie czepiam. Ale współczuję reszcie widzów (raczej widzek XD).
Potem dostajemy kolejny dowód, na to że bohaterka jednak myśli (!!!). No, nie przesadzajmy, ale porównując ją do innych, idzie jej całkiem nieźle. Po przebudzeniu od razu zauważa najważniejsze rzeczy. A już chciałam się czepiać (ile razy odcinek kończy się w dziwnym momencie, a nowy zaczyna całkowicie to ignorując?).
(omomomomom)(brawo! to druga najważniejsza rzecz, nie pierwsza!)
I tu następuje smutny flashback z poprzedniego odcinka, bo przecież ojciec nie jest ojcem... wpadanie w depresje przerywa pojawienie się dwóch lizusów. Najbardziej wylewnego i tego pierwszego, na szczęście zatrzymuje ich pan przewodniczący. Raz to przypadek, dwa to przeznaczenie. Już możemy poddać w wątpliwość jego intencje (o których nie wiemy nic). Dlaczego jej pomaga?
Śliwka posyła całą trójkę do szkoły, zaskoczenie bohaterki i pytania traktuje jako wyraz głupoty. Mówi że w razie, gdyby coś jej się nie podobało, może wyjść. I znowu bohaterka reaguje!
Przepraszam, ale jej procesy myślowe są zachwycające. Po Brothers Conflict każdy wyraz ,,rozumiem co do mnie powiedziano" jest... wzruszający.
Panowie oczywiście znikają w mrugnięciu oka. Po wykładzie ,,fizyka w anime" i przeczytaniu ,,Kuzynek" Pilipuka, nie potrafię ogarniać jak znikają. Wampiry powinny mieć sens! I czy to oznacza że nigdy nie jest sama? Yui-chan, pamiętaj, stała czujność!
Kwiatuszek dostaje też mundurek, który jest naprawdę uroczy! Podoba mi się spódniczka, guziczki i falbanki to coś oryginalnego.
...jednak i tak coś mi on przypomina...
Tadam! Mundurek z Vampire Knight! Są różnice w kroju, ale idea ta sama... cóż...
Zachwalałam inteligencje bohaterki, po czym dostałam dowód jej głupoty. No dobrze, może jakoś to sens miało. Ale... CZEMU SIĘ NIE UBRAŁA?! Nasza niewiasta, po zniknięciu panów, wpada na genialny pomysł... musi wrócić do tamtego pokoju! Z tym się zgadzam, dziennik może nam co nieco ujawnić, ale czemu do diaska chce iść w piżamie i z rana? Plan padł po otworzeniu drzwi, za którymi stał poziomek-Ayato. Zapamiętałam imię pana pierwszego jej! Kwiatuszek zamyka drzwi i decyduje się usłuchać... Renjiego (również zapamiętane!).
Następna scena to wszyscy bohaterowie w drodze do szkoły.
Tak, są tacy zajebiści że jeżdżą limuzyną. Czemu ja się w ogóle dziwię?
Bohaterka, jak wiadomo, nie może myśleć cały czas o swym tragicznym losie i Wielkiej Tajemnicy. Chociaż jak dla mnie by mogła. Zamiast tego ,,rozkminia" relacje łączące bohaterów. Bo to bracia tak? Więc czemu całą drogę milczą? Ayashii...*
Potem dostajemy powtórkę z rana, Ayato się przystawia, zostaje zrugany przez Reijiego i jedziemy dalej. Ah, no i nie zapomnijmy:
Przyczepiła się do Chichinashi poziomeczki, czekamy jeszcze na reakcję na Bicchi-chan truskaweczki. Yui, aż zapamiętam Twoje imię!
Cała akcja wypada jednak trochę słabo, przez brak reakcji pozostałych bohaterów. Renji po opieprzeniu Ayato, daje Yui soczek. Nie zdąży się nim nacieszyć nim zepsują jej apetyty. Dostaje soczek, ponieważ jako ofiara powinna być pożywna. Bohaterka zaczyna się trząść ze strachu. I słusznie. Nawet tego nie obśmieje, bo w sumie powinna się bać. I dostajemy Creepy-shote.
Kanato-kun seriously? Nazwałeś misia Teddy? Wow, ale oryginalnie! Paczcie, jego też pamiętam *-*. Kanato pokazuje misiowi jak Yui się ładnie trzęsie. I... dojeżdżamy do szkoły!
Jeśli ktoś oczekiwał normalnych bohaterów czy... czegokolwiek. To szkoła, wampirki czy nie, ktoś oprócz braci musi tam chodzić tak? Bohaterka ląduje w klasie z Ayato i Kanato. Widzimy kilku randomów w tle. No i są w tle. Chyba więcej o nich nie będzie, szlak. Liczyłam na jakąś interakcje w klasie, ale dostałam tabliczką z napisem ,,nope" w twarz. W klasie jest tylko trójka bohaterów, w dodatku Ayato zabiera Yui. Widać napis na tablicy ,,Food Prep", należy rozumieć po wampirzemu.
Druga połowa dzieli się na Takoyaki, Basen i końcówkę.
Poziomek zabiera kwiatuszka... do kuchni. I każe sobie zrobić takoyaki. Kwiatuszek te takoyaki robi. Rozkosze życia codziennego. Podobają mi się ich interakcje (a soundtrack tam nie pasuje!), krótkie to bo krótkie, ale on każe jej jeść takoyaki (bo są takie dobre) a ona go zagania do pomocy przy zmywaniu. Koniec.
To znaczy, koniec tej bezstresowej części. Bo oto nadchodzi czas prawdziwego posiłku (widać Ayato naprawdę nie lubi zmywać). Przyssawka jest zachwycona smakiem bohaterki (taka słodka krew omomom). Po kilku sekundach bohaterka w końcu reaguje (a krzyczałam WAL W KROCZE, SAMOOBRONY CIĘ NIE UCZYLI?! W KROCZE GO!) .
Odpycha poziomkę, ale niezbyt skutecznie widać, bo zaczynamy drugą rundkę. Swoją drogą, odgłosy ssania są ble.
Posiłek powstrzymuje... zgadnijcie kto... tak! Śliweczka-Renji! W szkole jeść nie wypada. Jahne, a reszta wampirków co w tym czasie robiła? Bento gotowała czy jak?
Anyway, tu lekcje się kończą. Bohaterka straciła przytomność. Renji rekomenduje Ayato, by zaniósł ją do domu.
Tylko po jakie licho gasi światło? Po ciemku ją weźmie? Wiem że wamprirki pewnie widzą w ciemności, ale to było dziwne. Wiem, wiem, może Rencji zgasił światło, bo prąd trzeba oszczędzać, a Ayato i tak wyskoczył oknem. Jakoś nie widzi mi się żeby z nią paradował po korytarzu. Ale mogli to jakoś zaznaczyć.
Dalej mamy basen. Loool.
Zdrowa reakcja.
Bohaterka śpi przy basenie (tak, tam jest basem), a Ayato bawi się jej wstążeczką. Gdy bohaterka się budzi i orientuje się w sytuacji, od razu się odsuwa. I słusznie. Ayato bierze ją na łapki (swoją drogą, przecież to chucherko, wampirza siła czy nie, mogłaby spróbować skopać my tyłek).
,,Czy ty chcesz wrzucić ją do basenu?" O_O
*Ayato zbliża sie do krawędzi*
,,Ty chcesz ją wrzucić! Ej, ejejejej, nie zrobisz tego, ej!"
Zrobił. Jako karę za nie robienie tego, co jej każe. ...nie zauważyłam żeby jakoś specjalnie mu się sprzeciwiała. Ale okej, widać taka metoda treningu lasi. Powinna skakać z radości i nadstawiać dla niego karku (XD).
Tak, wybulgocze ci to.
Oczywiście okazuje się że Yui nie umie pływać. Oh jej. Nie robi to jakiegoś specjalnego wrażenia na poziomeczce. Kilka sekund później ma swój flashback z przeszłości, więc zmienia zdanie i skacze ją uratować.
Flashback wygląda tak. Pani, jak się domyślam, jest poprzednią ofiarą/matką Yui/ofiarą jej ojca/matką braci. Czy to ona go wrzuciła do wody, czy go uratowała, nie wiemy. Słyszymy za to urocze ,,Tasukete", które brzmi bardzo... żeńsko. Whateva.
Chłopina ratuje bohaterkę, oczywiście zanim wypłyną na powierzchnie (jak głęboki w ogóle jest ten basen?) następuje wymiana tlenu metodą usta-usta i jedno dziabnięcie. Nawet krew jest w wodzie (panowie, widzę sens!). W końcu wypływają (ah ta melodia w tle!), a Ayato wpada w ekstazę. Bo to dobra krew była. Bohaterka mówi słodkie ,,yamete" i...
gościu, co to za mina?! Przynajmniej, będzie jakaś podstawa do doszukiwania się ,,uczuć". To ,,yamete" było bardzo słodkie, więc nie komentuje. Pan stwierdza że jej odpuści i wychodzą z wody.
Powiedziałabym że to tyle z sekcji ,,Basen", gdyby nie jedna scena. Jedna mina. YUI I HATE YOU!
CO TO ZA MINA CHOLERO JEDNA?! Rzucił ci ręczniczek i już jesteś jego? No ej! Nie śmiej patrzeć tak na niego! Mam nadzieję że to szok wywołany pocałunkiem, bo nie zdzierżę!
Potem końcówka...
Who the hell are you?! Pana widzimy w openingu, przy fioletowowłosej (tak, to ona jest we wspomnieniach Ayato). A to oznacza... Wielka Tajemnica nie każe nam czekać! Akcja już rusza do przodu, ah jej! Sama końcówka to oczywiście Wilka Niespodzianka (hahahahaha, nie), czyli bohaterka w tajemniczym pokoju, znajduje dziennik, który okazuje się... pusty! Szokłam! Ale to ponoć ten sam, to przynajmniej nie poszli na łatwiznę i go nie schowali. To już coś.
Podsumowując... mi się to podoba. Troszkę poprzeżywam, troszkę się pozałamuję, troszkę pozachwycam. Na pewno muzyką, czasem reakcjami bohaterki, czasem bohaterami. Mówta co chceta, ja to oglądam dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz