Tokyo Ravens ep. 1

Tokyo Ravens

Tokijskie Kruki - Odcinek 1

Obietnic złożonych w dzieciństwie trzeba dotrzymywać...



 

 Ahh ta oryginalność~ Kruczki witają nas flashbackiem głównego bohatera. Jako mały chłopiec obiecał niejakiej Natsume, że zostanie jej shikigami. Z tego co wiem, shikigami to coś w rodzaju ducha-obrońcy, wzywanego przez onmyouji (jakby kapłan?). Czyli wykluczamy głównego bohatera jako zwykłego człowieka.


Flashback był snem bohatera. W bardzo nielicznej klasie trwa lekcja o onmyou i magach japońskich... hoo... czyli współczesny świat + magia. Naisu!


...  (*´・v・) Ah jej. Znaczy powieje mrokiem, złem i dramatem. Ah jej. So far so good! Część przedopniengowa niewątpliwie kusi!


 Po szkole, jak się okazuje zajęciach letnich (na które uczęszczają uczniowie słabsi) wraca do domu ze swoimi przyjaciółmi, Toujim i Hokuto.
Siadają sobie na ławeczce i wżerają lody. Przy okazji częstując nas ciekawymi informacjami. Harutora jest z rodziny Tsuchimikado, megapoważanej, megadużej rodziny onmyouji. Ale chłopak, jako osoba niewidząca duchów, ba, niewidząca nawet reiki (duchowej energii) nie ma zamiaru kontynuować tradycji. Jest z bocznej gałęzi rodu, więc w sumie nie musi. Głową rodu jest dziewczyna z głównej gałęzi, więc po co się starać?
Hokuto z jakiegoś powodu ma do niego oto pretensje. Przecież każdy chciałby być Państwowym Onmyouji (wow, jak Państwowym Alchemikiem?)! W dodatku... czy on naprawdę myśli, że nikt na niego nie liczy? (sekundowy flashback z dziecięcą obetnicą i słowem ,,kłamca").


Po przystanku w parku, Hokuto idzie w swoją drogę, a panowie w swoją. Okazuje się że Hokuto nie zawsze miała takie ADHD jak teraz, przeczuwam że wpłynęło ja nią jakieś traumatyczne przeżycie. I ją skrzywiło. Ale to tylko przeczucie, wskazówek żadnych nie było.
Za to pewne jest że coś stało się w rodzinie Harutora, rodzina jest bardziej wyklęta niż podziwiana, co jest winą jakiegoś Yakou.

 this fucking bish~~

Przed rozstaniem na stacji, Touji również pyta, czy Horu-haku-hator... Harutora (zostańmy przy Haru okej?) jest pewien decyzji niezostania Onmyouji. Bo liczą się chęci a nie talent!
Wrau, przestańcie na niego naciskać! Jak nie chce to nie chce. Jego special power to brak jakiejkolwiek mocy. Zostanie onmyou nie ma sensuuuu... dajcie mu spokój!


Next station: przyjaciółka z dzieciństwa.
Ta rozmowa zasługuje na głębszą analizę.
1. Początkowa niezręczność i próby prowadzenia normalnej rozmowy. Poszło im całkiem nieźle.
2. Natsume jest ciężko być głową rodziny i podążać za tradycją.
3. Haru traktuje ją jak normalną dziewczynę i martwi się czy Natsume ma jakiś przyjaciół.
4. ...co sama Natsume niezbyt taktownie zbywa, bo jest głową rodziny i po co jej przyjaciele?
5. Na ,,Nie traktujesz tego zbyt poważnie?" Harutory unosi dumnie głowę, bo bycie poważną to jej obowiązek!
6. Część której nierozumiem, czyli pyskówka bez powodu, Haru strzela focha i stwierdza że Natsume nie jest urocza...
7. Na co Natsume, z łzami w oczach (taa... to musiało boleć... :/) mówi że rodzina Harutory nie potrzebuje i ona sama sobie z jej ochroną poradzi. Po czym zawstydzona ucieka.
...
Aha... ona jest poważna i ma obowiązki. On jest lekkoduchem i ma przjaciół. Ona go potrzebuje ale się do tego nie przyzna. On nie rozumie jej zachowania (i nie ma się czemu dziwić, tsun-tsun jedna) i swoim normalnym zachowaniem ją denerwuje. Make sens.


Dalej.
Haru w swoim domu z Toujim i piesełem (...gratulacje za psią mimikę...). Touji musi mieć jakieś problemy zdrowotne, którymi zajmuje się Harutowy tata. Całkiem nieźle, taka mała tajemnica robi smaczek, zwłaszcza że Touji jest bardziej popularny od głównego bohatera.
Razem oglądają relacje TV prosto z jakiejś Duchowej Katastrofy w Tokio. Państwowi Duchowni są tacy super hiper i oczywiście zakładając barierę, mrucząc tajemnicze słówka i machając mieczem powstrzymują evil tree with bad energy przed... wydzielaniem tej energii. Chop chop.
Pan, który machnął kataną jest super Generałem, więc pewnie będzie bishem. Fajnie :).

Z tego co widzę, Tokio jest kowaii, a na wsi jest fajnie i bezpiecznie. To znaczy tyle, że główny pojedzie do Tokio. :< Whyyyyy... nie mógłby zostać w przytulnym domeczku? Pewnie jakiś demon zeżre mu ojca albo zniszczy dom. I pojedzie za przyjaciółką.

A Touji dalej plusuje. Haru opowiada mu o zajściu z Natsume, dodając przy tym, że ludzie z głównej gałęzi biorą sobie ludzi z bocznej gałęzi jako shikigami. No nareszcie informacja, która coś mówi! Touji po wysłuchaniu relacji wyjaśnia mu że to tsun-stun jest tak naprawdę dere-dere.
Na polski: Natsume przez swoje zachowania mówiła że jest samotna.
Jak miło mieć przyjaciela, który ogarnia o co chodzi dziewczynom <3.


 Jeeej, festiwal! I WHAT THE HELL TY ANIME ROBISZ?!
Po kolei. Po pierwsze, Touji ma za dorosły głos. Powinien być bardziej... sneeky. Nie wiem jak to wyrazić... gładki, podejrzany? Taki jacy mają ci źli, ci zdrajcy, od których masz gęsią skórkę. Trochę psychopaci. Un.
Po drugie, relacja Hokuto-Harutora. W ogóle sama postać Haru... geeeh, meeeh, bleeeh.
Po trzecie, Hokuto. Co z nią nie taaaak... niby toto nieśmiałe, a przy tym strasznie bezpośrednie i gra w dziwne gierki... nope.

Badass is coming!
Zniszczy towarzystwo. Bezsprzecznie.
Jest mała, ubrana w stylu visual kei, ma długie pazury i w bardzo nieapetyczny sposób je jabłko. Nie lubię jej.

Ale, ale! Najpierw zepsujmy atmosferke przyjaciołom.
Hokuto oczywiście wyskakuje ze swoją obsesją onmyouji. CZY JA NIE MÓWIŁAM ŻEBYŚCIE MU DALI SIANA? Chryste, on nie chce, co Ci do tego?! DOBRZE MU JEST! WRR!

Oczywiście dochodzi do kłótni i nawet jeśli Haru mówi, że ON LUBI BEZTROSKIE ŻYCIE Z PRZYJACIÓŁMI to ona ma to w nosie, bo ONA MA ZOSTAĆ ONMYOUJI. Haru się wkurza, rzuca tabliczką, a Hokuto ucieka z płaczem. I dobrze. Nie dołuj się Haru, głupi babsztyl i tyle.

Ale skoro głównemu jest smutno, to babsztylowi musi być jeszcze smutniej. Touji mówi mu więc, by za nią gonił. Touji w ogóle wymiata. Pewnie umrze. :)



Zanim ktokolwiek, cokolwiek robi, pojawia się evil girl! Huraay!
I rampampam, dodajemy gazuu!
Pani okazuje się genialnym, najmłodszym w historii generałem. O czym informuje nas Touji, bo wie wszystko (tak bardzo go fangirluje ;3).
Dairenji Suzuka chce wykorzystać Natsume (za którą bierze Haru) do jakiegoś rytuału, Metody Kontroli Dusz, Yakou Tsuchimikado. Ha! Czyli Yakou był w rodzinie Haru i zrobił coś niefajnego.
Zanim jednak nasza psychopatka zdąża cokolwiek zrobić, na scenę wkracza Magiczne Biuro Śledcze (trzymajcie mnie! XD) i próbuje aresztować... Suzuke za uprawianie zakazanej magii.
W tym momencie zawyłam, bo... naprawdę?!
W każdym razie... Suzuka rozpierdziela agentów w drobny mak (to się nazywa efektywna walka!) i łapie Harutore.
Na scenę wbiega Hokuto, wykrzykująca imię bohatera, Suzuka zauważa pomyłkę i... całuje bohatera.
Koniec.
Wait... what?


Nie pokazywać tego anime osobie początkującej, nigdy! Ktoś taki może myśleć. A tego nie wolno robić przy takich produkcjach...
Po takim zakończeniu, pewnie okaże się że Hokuto ma jakąś Wielką Moc i zacznie walczyć z Suzuką. I pewnie powstrzyma ją albo Touji albo główny. Ciekawe czy MBŚ będzie się długo wylegiwało... To anime to tyle frajdy! :D

Grafika: Jakie to brzyyydkieee... trójkątne mordki, dziwne włosy, dziwne efekty... to takie brzyyydkieee i typoooweee...~

Nie pasuje. Bardzo nie pasuje. Jeny, nie dawajcie kilku dopracowanych scen to czegoś takiego! To po prostu nie gra! A sceny walki? Nie wiem skąd się zerwały. Próbują być mecha? Coś im nie wyszło.
Graficznie to leży i kwiczy.

Muzyka: Dobrze. Cholernie, cholernie dobrze. Dobry opening, dobry ending, dobre tła. Kurata Hideyuki, zapamiętam cię!

Bohaterowie: ...nie. Po prostu nie. Nie przeczę że oglądanie durnych postaci to kupa radochy, ale... bez przesaadyyyyy!
Harutora Tsuchimikado - chłopina z bocznej linii wielkiej rodziny z tradycją, który uciekł od swoich obowiązków. Widać, że go to dręczy, ale ja bym mimo wszystko się nie przejmowała. Pewnie wyskoczą z ,,brak mocy to tylko wymówka"... A CZEMU NIE?! Obiecał przyjaciółce w wieku lat ilu? siedmiu? Nie wywiązał się, trudno. Co jest złego w beztroskim życiu z przyjaciółmi? Dajcie mu spokóój!
*kaszl, kaszl* Nie w tą stronę.
Haru rumieni się o wiele za często, za gęsto i za mocno. Dajże spokój, nie przeżywaj tak wszystkiego. Pokaż że masz jaja, chłopie!
Przynajmniej umie prowadzić sensowną rozmowę, a to już coś...
Hokuto - tak typowa że aż boli. Przyjaciółka głównego bohatera, mająca obsesja na punkcie zmuszenia do go zostania Onmyouji. Na pewno kryje się za tym jakiś powód, trauma, obietnica, dobre chęci. I pewno tylko z pozoru wydaje się to DURNE, CHAMSKIE i BEZSENSOWNE.
Oprócz tego zakochana w głównym bohaterze rzuca aluzje na prawo i lewo, głupio się rumieni, za dużo krzyczy i jest... bardzo... animowana. Niemyśląca. Jak kreujecie postać to dajcie jej chociaz mózg Q_Q W mandze widocznie jest taka sama.
Natsume Tsuchimikado - ogarnij-się-dziewczyno. Głowa rodu, od której wymaga się powagi i odpowiedzialności. To pewnie zryło jej psychikę. To jej Haru obiecał opiekę, z której się nie wywiązał. Próbuje sobie dać radę sama, ale wewnętrznie krzyczy PRZYTUL i POMÓŻ. Co objawia się wahaniami nastrojów i przewrażliwieniem. Co więcej? Zobaczymy, na razie tylko rzucała się po ekranie. Może coś z niej wyrośnie, zobaczymy.
Touji - rude w opasce... kogoś mi to przypomina... (1, 2, 3, 4)... ciekawe kogo?
Przy pozostałej czwórce, on jest gwiazdą tej serii!
Ukochany typ postaci, który manipuluje głównymi bohaterami, źródło informacji i ten, który najszybciej łączy fakty. Właściwie, nie wiadomo dlaczego trzyma się z głównym bohaterem (bo Haru ma moc, bo Touji go wykorzystuje lub bo Haru jest zabawmy), nie bierze udziału w gagach, za to jedno jego słowo ustawia Haru do pionu. Do tego jest przystojny. A głos (mimo że wybrałabym inny) daje mu sam Kimura Ryouhei (Hachi z Gin no Saji, Kise z Kuroko no Basuke, Yuuki z Kimi to Boku, Judal z Magi)! So perfect *-*
Fabuła: Magiczna Japonia była nie raz i nie dwa. Ale nigdy nie była takim wydaniu. Magowie-policyjni, magowie-żołnierscy, magowa-organizacja, magowe-rodziny. I to Japońsko-Magowe, w wersji Onmyouji. Pomysł fajny, wydanie... zabawne. Zamiast CBŚ mamy MBŚ. Czy tylko ja w tym momencie przewracam oczami? Przecież to jest komiczne! Aż nie wiem czy w dobrym czy w złym znaczeniu.
Główny bohater jest tak wyjątkowy że aż wcale. Jego mocą jest brak mocy. Kiedy próbuje iść przez życie z uśmiechem, wszyscy przypominają mu że powinien się dołować i żałować za grzechy z przeszłości. Nie walcz z przeznaczeniem i tak cie dopadnie, co? *wzdech*
Bardzo, bardzo łatwo przewidzieć co będzie dalej.
Podsumowanie: Przeciętniaczek, albo nawet gorzej. Ni to zabawne, ni to ładne, ni ciekawe... Oglądać można po to, żeby ponarzekać. I to zamierzam robić. No proszę, psychopatyczna loli, próbująca naślować Miley? Tak się nie je banana dziecko. Będę oglądać i będę pisać, bo na czymś trzeba się wyżyć. Dziękuję, miłego seansu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz