Kyoukai no Kanata
Ponad granicę - odcinek 1
Gorylo-mumie atakują! Uwaga! ,,W trakcie kręcenia odcinka ucierpiało jedno wiadro!"
Przed państwem perełka nowego sezonu!
Pełne romantyzmu pierwsze spotkanie dwójki głównych bohaterów.
Romantyczne kolory, delikatna animacja, uroczy design postaci i monolog głównego bohatera na temat samobójstw. To jest ta milusia część.
Gadka bohatera o miłości do okularów, niedoszła samobójczyni skacząca przez dwumetrową siatkę i mordująca bohatera. To jest ta mniej milusia.
...n...nie tego się spodziewałam?
Przejdźmy do akcji właściwej, oto Kanbara Akihito i Nase Mitsuki, członkowie klubu literackiego, przeglądający opowiadania, napisane przez swoich senpai.
A oto Kuriyama Mirai, tajemnicza dziewczynka, czyhająca na życie głównego bohatera.
No dobra, ale o co w tym chodzi?
Też nie za bardzo wiem. Akihito nazywany jest przez Mirai, chimerą. On sam twierdzi że jest dzieckiem człowieka i chimery. Ona na to nie zważa, twierdząc że skoro jest Strażniczką Granicy, to nie ma znaczenia. W końcu jest nieśmiertelny.
Po tak gwałtownym opuszczeniu strefy marzeń (ciepłych kolorów, miłej dla oka animacji) i wpadnięciu w wir dziwnej akcji (zabijajmy bohatera!) czuję się... nie na miejscu. A właściwie czułam, bo do niepowtarzalnej atmosfery idzie się przyzwyczaić. I może się nawet podobać.
Główny bohater wraca spokojnie do sali, gdzie jego koleżanka zaczyna się z nim droczyć. W sposób tak... dziwny że poczułam się niespokojna. Chyba mogę się spodziewać tylko takich odczuć po pierwszym odcinku. Mitsuki robi aluzje, jakoby główny bohater chciał ją w sobie rozkochać. Co on oczywiście zbywa śmiechem ale... czy to wszystko? Czy tylko ja widzę zarys potencjalnego trójkąta romantycznego? Już? No dobraa...
Okazuje się też że rodzina Mitsuki sprawuje jurysdykcje nad Strażnikami w ich dzielnicy. Co to oznacza? Saa...
Po szkole nasza morderczyni spokojnie czeka na swoją ofiarę. Ofiara przychodzi, bo niegrzecznie było by zwiać. Wieje dopiero gdy ta wyjmie miecz i ogłosi pojedynek.
Ale, ale! Najpierw mamy rozmowę, która już coś nam mówi. Dziwaczną rozmowę (słowem odcinka zostaje.... ,,dziwność!"), w której ona tłumaczy swoją dziwaczną moc. Otóż w całym społeczeństwie Strażników, jej klan był przeklęty przez posiadanie znacznie większej siły od pozostałych Strażników (manipulowanie i materializacja krwi). Rezultatem posiadania tej siły okazała się całkowita (no prawie, patrząc na bohaterkę) destrukcja klanu.
Taka informacja w lekkiej rozmowie. ?????
Ale wróćmy do akcji. Bohaterka ogłasza walkę, a bohater wieje. ...kulturalny chociaż. I tak rozpoczyna się gonitwa.
Nie jest jakoś specjalnie pełna napięcia, chyba że ktoś lubi wiadra.
Gonią się, gonią. Bawią w berka w szkole i oczywiście wygrywa Akihit. Dlaczego oczywiście? Dlatego:
Jasne? Jasne. O niezdarności bohaterki potem.
Radosną atmosferę zabija wlecenie przez okno chimery. Tak proszę państwa, chimera wygląda właśnie tak. Mutacja goryla? Ależ to brzydkie...
Tuż za chimerą (czasowo, miejscowo to z naprzeciwka) wpada nowa bohaterka, Ninomiya Shizuku, znana jako Nino. Sławna Strażniczka Granicy. Warto zaobserwować, że te kilka sekund przed jej przybyciem, Mirai trzęsła się ze strachu.
Goryl wyskakuje, Nino go goni. Koniec sceny. Ah, jeszcze jedno. Goryl jest najwidoczniej niewidzialny dla zwykłych ludzi. Ha.
Nowa scena to kolejna beztroska rozmowa.... tym razem w restauracji.
I dostajemy kolejne info. Bohaterka przez całe życie unikała kontaktu z chimerami, ze względu na swoją moc i nienawiść do jej rodu. Brak doświadczenia budzi strach i stres. Dlatego postanowiła sobie poćwiczyć na bohaterze, skoro jest chimerą, w dodatku nieśmiertelną... same plusy.
Ale ale, bohater czegoś tu nie rozumie. Chimery nie tak trudno pokonać, czemu więc uwzięła się na niego?
To pytanie pozostaje bez odpowiedzi, bohaterowie się rozstają i idą do domów.
Nowy dzień w szkole.
Kolejne ostrzeżenie od przyjaciółki z dzieciństwa (!!!), kolejne spotkanie z Mirai, kolejna beztroska rozmowa o przeszłości. Widzę schemat odcinka czy mi się wydaje?
Z rozmowy dowiadujemy się że bohaterka nie może wrócić do domu. Ma w nim chimerę. Ah oj... I nie może jej pokonać.
Przy okazji dowiadujemy się kolejnej ciekawej rzeczy. Mirai nie boi się chimer, ale odbierania życia. Nie może żyć normalnie mimo prób, więc musi sobie dawać radę. Tyle że nie daje.
Nasz dzielny Akihito wyrusza więc z nią, na pohybel gorylom!
Albo... mumiom?
Oh, a chimery okazują się umm... mieć formy duchowe? Są spokrewnione z poltergaistami? Ten najpierw pobawił się w gaszenie światła, puszczanie wody z kranu i hałasowanie, dopiero potem się zmaterializował. Fajnie ^^. Przez całą ,,walkę" mamy dziwne (znowu dziwne) przebłyski.
Kim oni są? Co mają wspólnego z chimerami? Z Mirai? CIONG DALSZY NASTONPI
Dobra, odcinek się skończył, wynik pojedynku mumia vs nowa wersja Katary z Avatara poznamy w następnym.
Czas na ogólne podsumowanie odcinka.
Grafika: palce lizać! KyoAni w pełnej krasie, niczym syty kot, rozciąga się, przeciąga i mruczy pokazując jaki jest z życia zadowolony. Ciepłe kolory, milutka animacja, dopracowane szczegóły, ładne tła. Bardzo bardzo mi się podoba.
Muzyka: ileż tam było soundtracków ładnych! Nawet je zauważyłam- to jest usłyszałam. Dopasowane do sytuacji na tyle na ile się dało, spokojne i miłe dla uszu. OP&ED też niebrzydkie. Również spokojne i miłe, nawet wpadające w ucho.
Bohaterowie: zlitujcie się, co to miało być?! Skoki nastrojów jak u kobiety w ciąży. Za gwałtowne reakcje, dziwnie wymuszane gagi, uroczność na siłę. Ale po kolei.
Mirai jest niezdarą, ciągle się potykającą, niepotrafiącą kłamać ofiarą, z której aż wypływa słodycz. Przez połowę odcinka się krzywiłam, dopiero w drugiej doznałam cieplejszych uczuć. Nie jest zła, zresztą, ciężko ocenić po pierwszym odcinku. Jej motywy ,,zabiję bohatera" wyjaśniły się dopiero pod koniec, co jest winą dziwnej aranżacji anime, więc nie powinnam się czepiać.
Akihito... KyoAni ma chyba problem z męskimi bohaterami. On jest po prostu... dziwaczny. Ale jego wybuchy śmiechu czy głośne okrzyki mają (jak Mirai) jakiś pokręcony urok.
Strasznie mi się podoba jego prosty sposób myślenia, zadaje trafne pytania i udaje mu się wyjść z każdej sytuacji. No i bywa rozbrajający. Za kilka słów wypowiedzianych poważnym tonem, zostałam jego fanką. Nieśmiertelność to widać też ciężar, o czym zapewne przekonamy się za kilka odcinków.
Mitsuki wydaje się poważna i spokojna, lubi dokuczać przyjacielowi z dzieciństwa. Co więcej o niej? Nie wiem, mam ciary po jednej scenie. Kiedy ostrzegła bohatera przed zbliżaniem się do Mirai, on odpowiedział ,,Jestem nieśmiertelny. Nieważne co się stanie, nie zginę", na co ona gwałtownie nachyla się nad jego uchem i wyszeptuje: ,,Gdybyś tylko mógł [Shineba ii no ni]" Co to miało być?! Życzy mu śmierci czy jak? Nie rozumiem.
Fabuła: Wow... to rozłożenie akcji było naprawdę dziwaczne! Jest nam ładnie i uroczo, o, a teraz łapcie, dziwna komedia. I trochę wyjaśnień, najlepiej gdzie się da.
Chimery to fajny pomysł, dwójka straumatyzowanych bohaterów troszkę mniej fajny, ale dramatu z tego nie zrobią, więc daijoubu. Wyjaśnienia podane w małych dawkach przez cały odcinek są naprawdę... dziwne, ale za drugim razem, doceniłam urok tego pomysłu. Będzie dobrze.
Podsumowanie: mimo początkowych obaw co do akcji, zostałam przekonana. To jest fajne. Zabawne. Dziwaczne ale ma swój urok. Zabawię z nimi dłużej ;3.
Polscy fansuberzy przetłumaczyli youmu na chimery? Dziwacznie trochę O_o
OdpowiedzUsuńJa również mam trochę zastrzeżeń do tej serii, pewnie znów będę lubić wszystkich, tylko nie główną parę, jak miałam z Chuunibyou. Ale jest tak ślicznie i miło, że nie mogę nie oglądać. I masz rację co do muzyki, śliczna.
Pokochałam tę serię i chyba jest moim faworytem na pierwsze miejsce tego sezonu (z tego co ja oglądam). Co dziwnego lubię (jak na razie) wszystkich bohaterów... Co w sumie jest baaardzo podejrzane, ale nie narzekam :3
OdpowiedzUsuń